100 Lat Teatru w Bukowinie Tatrzańskiej 1923 -2023
Polska Misja Ojców Cystersów, pw. Matki Bożej Matki Kościoła.
Na południowych przedmieściach Chicago w niewielkiej, położonej wśród zieleni miejscowości Willow Springs, kilkadziesiąt lat temu zadomowili się Cystersi.ktorzy przybyli z Polski z Opactwa Cysterskiego w Szczyrzycu Dla wielu, nawet zaangażowanych w życie Kościoła chrześcijan, zakon cystersów kojarzy się raczej z życiem białych mnichów za murami klasztoru, gdzie przez caly dzień rozbrzmiewa modlitwa brewiarzowa.
Niewielu kojarzy cystersa z aktywną pracą duszpasterską, gdzie widoczny bylby jako proboszcz parafii, kaznodzieja, duszpasterz czy katecheta. Tymczasem od wielu już stuleci posługa duszpasterska wpisana jest w życie Zakonu. Każde Opactwo Cysterskie w Polsce a jest ich cztery, oraz wszystkie Domomy Zakonne podległe Opactwom, wraz z życiem zakonnym wiedzionym w myśl hasła: „ Ora et Labora”, czyli módl się i pracuj ‘ podejmują duszpasterską troskę o wiernych.
Interesującym może być fakt,że pariafię w Ludzimierzu założyli i do XIX wieku prowadzili biali mnisi, czyli cystersi.
Znamiennym przykladem owocnej pracy integracyjnej i duszpasterskiej jest nasza Wspólnota Cysterska w Willow Springs, działająca w środowisku polonijnym diecezji chicagowskiej.
Mocny fundament i podstawy tej wspólnoty zawdzięczamy legendarnemu już dziś Ojcu Opatowi Hubertowi Kostrzańskiemu. Wcześniej wspierany przez Ojca Grzegorza Szydłowskiego, służyl posługą duszpasterską w wielu kościolach Chicago. Owocem tej pracy byla integracja rodaków osiedlonych wokół Chicago, którzy zaczeli gromadzić się w kaplicy na osławionej już „ Górce”
W Jubileuszowym Roku 2000, we Ws
pólnocie zakonnej powstała idea podyktowana potrzebą i zainspirowana przez wiernych, aby budować nową, większą od kaplicy Świątynię.
Wzniesiony trudem Opata Huberta , Ojca Grzegorza oraz ofiarnością wiernych kościół poświęcony Matce Bożej, której wizerunek umieszczony jest nad ołtarzem głównym, konsekrowany 14 grudnia 2003 roku stał się dla dla Rodaków, a szczególnie Podhalan przystanią polskości. Po dzień dzisiejszy jest on docenianym i chętnie uczęszczanym miejscem przez rodziny „starej” i „ nowej”emigracji.
W związku z zaangażowaniem wiernych kościół nasz w październiku 2007 roku otrzymał status Misji i od tego czasu działamy podobnie jak oslawiona Misja na Trójcowie. Choć jesteśmy o wiele młodszą Misją to jednak pracy nie brakuje.Sprawujemy Msze Św, nabożeństwa i Sakramenty w języku polskim. Powstają nowe grupy parafialne: duszpasterstwa mlodzieży dorosłej, rodzin, czy różancowe wspólnoty. Staramy się aby wierni mieli możliwość spotkania z Bogiem i duszpasterzami. Sprawując posługi w języku polskim pragniemy szczególnie aby dzieci i młodzież nie traciły kontaktu z religijną kulturą swoich przodków.
W naszej Misji bardzo szybko rozwinął się kult Św. Jana Pawła II.
Po śmierci którego w każdy czwartek wraz z wiernymi modliliśmy się o Jego beatyfikację, później o kanonizację.
Po kanonizacji , w październiku 2014 roku z wielką radością przyjeliśmy wiadomość ,że Ks. Kardynał Franciszek George, ustanowił naszą Misje Sanktuarium Św. Jana Pawła II. Uroczystości ustanowienia Sanktuarium z udziałem Ks. Kardynała i Ks. Biskupa Tomasza Paprockiego i licznie przybyłych wiernych odbyły się 21 i 22 października.
Wielki dar dla Sanktuarium stanowią relikwie Świętego Jana Pawła II, sprowadzone po kanonizacji, jak również „ornat papieski’ w którym Ojciec Św sprawował Eucharystię. Ornat został darowany dla naszej Świątyni przez kardynała Stanisława Dziwisza z okazji konsekracji kościoła w grudniu 2003 roku.
Po kanonizacji został jako relikwia umieszczony w specjalnej gablocie w kościele, obok wymownej figury Świętego.
Szczególnie każdy czwartek poświęcamy osobie naszego Wielkiego Świętego Rodaka, Jana Pawła II i sprawując ofiarę Mszy Św. czy nabożeństwo modlimy się za diecezje chicagowską, za Polonię, prosząc również o powołania kapłanskie i zakonne. Na różne możliwe sposoby staramy się też przekazywać to duchowe dziedzictwo, i bogactwo jakie nam zostawił Jana Paweł II. Zapraszamy więc do wspólnej modlitwy..
Obecny Rok Kościelny przeżywamy jako Rok Święty Miłosierdzia, staramy sie postępować w duchu miłosierdzia względem naszych bliźnich i zachęcamy do tego również wiernych nawiedzających naszą Misje.
Kolejnym wyróżnieniem dla Misji jest fakt,że została wybrana jako jedna z kilkunastu świątyń Jubileuszowych w diecezji chicagowskiej W związku z tym w niedzielę 13 grudnia,pod przewodnictwem Ojca Opata Dominika Chucher z Opactwa Szczyrzyckiego uczestniczylismy wraz z wiernym ludem w uroczystym otwarciu Bramy Miłosierdzia.
Bóg dając nam ten święty czas pragnie byśmy korzystali z daru Jego łaski.
Kult Bożego Miłosierdzia od samego początku jest w naszej świątyni nie tylko rozwinięty, ale wciąż żywszy i pożyteczny dla wiernych gromadzących się przy ołtarzu Miłosienego Zbawiciela u stóp którego widoczne są relikwie Św. Siostry Faustyny. Zapraszamy szczególnie w każdy piątek, aby wspólnie wypraszać miłosierdzie dla nas i świata.
Przejeżdżając ulicą Archer przez Willow Springs na placu przy kościele, na wzgórzu dostrzegamy pokaźnej wielkości postać Świętego Jana Pawla II, który w geście podniesionej do błogoslawieństwa dłoni zdaje się zapraszać nas wszystkich, aby wstąpić na chwilę i się zatrzymać, dla pokrzepienia ducha.
I my Cystersi z serca zapraszamy, otwierając przed Wami podwoje tej polskiej świątyni i czyńmy szystko na chwałę Boga i na pożytek ludzi.
O. Michał Blicharski
Dyrektor Misji
KRÓLOWA TATR I ŚWIĘTY GÓRAL
Pozostajemy wciąż pod wrażeniem i rozpamiętujemy błogosławiony czas, kiedy doczekaliśmy się wyniesienia na ołtarze największego z Polaków, Ojca Świętego Jana Pawła II. W każdym zakątku świata wieść o beatyfikacji budziła radość i dziękczynienie. Szczególniej można odczuć to w Polsce, w kraju, który wydał tak szczególnego, jak to określiła św. Katarzyna ze Sieny, ,,słodkiego Chrystusa na ziemi”. Jakże więc nie miałyby się radować Tatry, gdzie wszystko jest jeszcze intensywniejsze, zarówno ból, jak i radość, miłość i tęsknota... A jeśli Tatry, to i Wiktorówki, i Rusinowa Polana, i ci wszyscy, którzy żyją w cieniu Matki Bożej Królowej Tatr.
Powiadają, że góral pamiętliwy jest; ano pamiętliwy, więc i Ojca Świętego pamięta... Wspominają gazdy i gaździny jego białą sutannę, a wcześniej zarówno kardynalskie purpury, jak i plecak turystyczny księdza wikarego, Wujka, profesora, biskupa...
Zachowała się garść anegdot. Jedną opowiadał stary baca, Franciszek Hodorowicz z Bukowiny, jak to kard. Karol Wojtyła chodził po górach i ,,dwa wiaderecka wody święconej” góralce przyniósł.
,,Było to tak, gdy to chodzieł w góry. Turysta. Nikt nawet nie wiedzioł, bo on sie nie przedstawiol kim jest, no ale zawse se sed rano na Rusinowom Polane do Kaplice i jak byl na Rusinowej, to zachodziel hań zawse do tej Babki Kobylarcyk.
Babkę Kobylarcykule z Rusinki to pół Polski przinomniej zno – prowda? W kozdym razie, kto seł bez Rusinke a wstąpię! do jej tam sałasiątka, no to jom zno. Neji, ona tam warzi herbatkę, możno sie u niej schylić, cym ta ka mo, to ona tam pocęstuje kozdego.
I wtedej – jesce Ksiądz Kardynał tu nas Duspasterz – tez prziseł do Babki na Rusinke. I kozdy tam po koleji pyto, herbatę, herbatę... Neji Ksiądz Kardynał tez herbatę, a tu Babcia wyjachala na Niego: Ej, djaskóweście zjedli, ajeście zjedli kozdy by herbatkę kcioł pić, ale wody to mi ni mo kto przinieść...
Toz-to Ksiądz Kardynał wzion to za prośbę, coby przinieść wody. Porwoł dwa wiadra i poseł do źródełka, zakiela tam wtosi kto Go znoł, chipnon pomógać, ale Kardynał se nie doł tyk wiader wziąś, ba pedzioł:
– Mnie pytali, to jo niesem...
Prziniós te wiadra i postawił ka trzeba.
Porę roków temu, jakosi zaroz po obraniu na Ojca Świętego, zbacujom to Babce:
No Babko, widzicie – Tego coście posłała po wodę, obrali na Papieża, zaś wyście mu wte telo dobrze zrobieła, boście herbaty uwarziła. Babka na to: Hej, rzekę, kieby jo była wiedziała, to jo by Mu tej herbaty nic warzila...
Dy cemu przecie?
Miałabyk se teroz dwa wiaderecka wody święconej...”
Tego góralskiego bajania by nie było, gdyby nie Pani na Jaworzynie, Królowa Polskich Tatr. A obrała sobie Ona miejsce szczególne, na Rusinowej Polanie, skąd rozciąga się jedna z najwspanialszych panoram tatrzańskich. Las Wiktorówek zaś leży obok Rusinowej Jaworzynki lub Rusinki, która rozciąga się wysoko nad doliną rzeki Białki, między Gołym Wierchem a stromą Gęsią Szyją, na wysokości 1180–1330 m n.p.m. Nazwy: Rusinowa Polana, Rusinowa Jaworzyna czy Rusinka pochodzą od sołtysa z Gronia, Karola Rusina, któremu w połowie XVII wieku król Jan Kazimierz oddał w dziedzictwo Gęsią Szyję i przylegającą do niej polanę. Sama Rusinowa w połowie XIX wieku, kiedy zapoczątkowane zostały dzieje Wiktorówek jako miejsca objawienia Matki Bożej, należała do kilku gazdów z okolicznych wiosek (Bukowina, Białka, Groń i Rzepiska). To oni tutaj gospodarzyli, wypasając owce. Współwłaściciele byli na tyle zamożni, że utrzymywali pasterzy owiec i pasterki bydła na Rusinowej.
Miejsce to do 1860 roku tutaj, w Tatrach, nie różniło się niczym od innych. Aż pewnego dnia czternastoletnia pasterka Marysia Murzańska, córka Sebastiana i Marianny Budz z Gronia, dziewczyna, która do żadnej szkoły nie chodziła, zagubiła zwierzęta, którymi się opiekowała. Były to owce, a czasami powiadali, że krowy, co wydaje się bardziej prawdopodobne, gdyż wypasem owiec zajmowali się mężczyźni, a wypas krów powierzano dzieciom. Rzecz wydarzyła się w ,,ciepłej porze roku”. Marysia podczas nadchodzącego wieczora była czymś zajęta w szałasie i nagle zorientowała się, że nie ma owiec czy krów, którymi się opiekowała. Tymczasem całą Rusinową, jak to w górach, zaczęła ogarniać gęsta mgła wieczorna. Przestraszona pobiegła w kierunku lasu przy zboczu Wiktorówek, aby szukać zagubionego stada. Trzymając kurczowo w dłoniach różaniec, biegła żwawo i strwożona wołała: ,,Matko Boża, gdzie moje owieczki?” Jej głęboka, dziecinna i ufna wiara spowodowała, że nagle miała zobaczyć na jednym z drzew ,,blask wielkiej jasności”, a z niej wynurzającą się ,,Piękną Panią”. Marysia zaskoczona, ale śmiała, jak prawdziwa góralka, pozdrowiła ,,Jaśniejącą Panią”, która się do niej odezwała, dając jedną obietnicę i trzy polecenia. Obietnica była związana z aktualną bolączką dziewczyny, że zaraz znajdzie zagubione zwierzęta. Polecenia natomiast dotyczyły tego, że ma opuścić Rusinową Polanę, gdyż grożą jej na niej duchowe niebezpieczeństwa (samotne przebywanie pośród juhasów), oraz – i to była właściwa misja objawienia – że ma upominać ludzi, aby nie grzeszyli i żeby podjęli pokutę za popełnione winy. Marysia otrzymała także ostrzeżenie, że górale utracą pastwiska i lasy.
Dziewczyna opowiedziała o zdarzeniu juhasowi Wojciechowi Łukaszczykowi – Kulawemu. Ten zaś rzecz przekazał ks. Szymonowi Kossakiewiczowi, u którego pracował jako pasterz. Duchowny spisał okoliczności objawienia. Sam zaś Łukaszczyk w miejscu wskazanym przez Murzańską umieścił na smreku papierowy obrazek Matki Bożej.
Jeszcze w latach 50. XX wieku zmurszały pień drzewa trwał przymocowany do młodych świerków. Święty obrazek po pewnym czasie uległ zniszczeniu, gdyż z powodu braku zadaszenia był narażony na działanie warunków atmosferycznych. Drugim wizerunkiem, który przypominał o cudzie zaistniałym w tym miejscu, był obraz malowany na szkle. Niebawem leśniczy Władysław Bieńkowski ufundował płaskorzeźbę Maryi, która w tym miejscu zaczęła odbierać należną Jej cześć. Później na szkle malowany obraz zastąpiła płaskorzeźba pod szkłem, chyba fundacji leśniczego Bieńkowskiego. Z końcem 1902 roku ktoś nieznany wzniósł na wzór szałasu pasterskiego kapliczkę oraz – być może był to już ktoś inny – figurkę Matki Bożej Królowej Tatr. Jest to ta sama figurka, która dziś znajduje się w ołtarzu głównym, zaś sama kapliczka wisi na zewnętrznej ścianie prezbiterium. Niebawem kapliczka spłonęła, figurka jednak ocalała. Jedynie osmalona prawa dłoń Matki Bożej przypomina o tym zdarzeniu.
Do początków bieżącego stulecia kult Matki Bożej z Wiktorówek właściwie nie istniał. Przychodzili jedynie w to miejsce modlić się górale pasący owce i drwale pracujący przy wyrębie drzew. Pierwsza na większą skalę pielgrzymka na Wiktorówki odbyła się w 1910 roku. Potem były kolejne: w 1912 i 1913. Uważa się, że wszystkie one odbyły się w intencji dobrej pogody, ponieważ w tych latach występowały na Podhalu ulewne deszcze, a wezbrane potoki górskie zalewały i tak liche pola uprawne oraz domostwa. Pielgrzymki szły do Pani z Rusinowej także w czasie pierwszej wojny światowej, składały się jednak prawie wyłącznie z kobiet i wyrostków, ponieważ mężczyzn zmobilizowano. Organizowaniem pielgrzymek zajął się pierwszy proboszcz z Bukowiny, ks. Błażej Łaciak. On to, przekonawszy się do szczególności miejsca, po uprzedniej wielkiej rezerwie, zaczął organizować pielgrzymki do Matki Bożej z Wiktorówek, a w 1932 roku zachęcił górali z Bukowiny do zbiórki desek i gontów na powiększenie kaplicy zbudowanej także z drewna w 1921 roku przez Jędrzeja Budza-Wnęka, którego do fundacji przekonała żona Marianna, zwana najczęściej Wnękulą. Ona to szeroko opowiadała, że we śnie otrzymała od Matki Bożej polecenie, iż ma odkopać źródło z cudowną wodą. Wnękula stała się gorliwą organizatorką wielu wypraw do Wiktorówek.
Dzięki niej też weszło w zwyczaj mówić o Matce Bożej z Wiktorówek jako Matce Bożej Jaworzyńskiej.
Wielkim świętem w kaplicy na Wiktorówkach była odprawiona 2 VII 1932 roku przez proboszcza Łaciaka pierwsza Msza św. Kaplica niebawem uległa zniszczeniu w szalejącej burzy śnieżnej. W tej sytuacji parafianie bukowińscy z nowym proboszczem, ks. Stanisławem Foxem, przystąpili w 1936 roku do budowy nowej kaplicy. Prace trwały przeszło dwa lata i 4 X 1938 roku ks. Fox poświęcił ukończoną kaplicę. Była to na Wiktorówkach ogromna uroczystość, w której obok tłumu górali wziął udział także dawny proboszcz, ks. Łaciak.
Po wybuchu drugiej wojny światowej dzięki troskliwości ludzkiej figura Matki Bożej została przeniesiona do Bukowiny i tam zabezpieczona. Nawet w tak trudnych czasach odprawiano w kaplicy Mszę św. dla partyzantów, którzy zatrzymywali się w kaplicy albo w szałasach na Rusinowej. Podobnie czynili i kurierzy tatrzańscy. Po wojnie, 2 VII 1945 roku, Matka Boża Jaworzyńska powróciła w uroczystej procesji do swej kaplicy. W 1956 roku parafianie z Bukowiny przystąpili do rozbudowy kaplicy, gdyż rozkwitło w niej duszpasterstwo (zwłaszcza w czasie wakacji), któremu patronował ks. Fox. Z tej przyczyny w 1957 roku krakowska kuria metropolitalna powołała na Rusinowej Polanie turystyczny ośrodek duszpasterski, nad którym opiekę przejęli księża marianie. Gdy ci zakonnicy wycofali się z Tatr, w czerwcu 1958 roku na prośbę kurii arcybiskupiej z Krakowa posługę na Wiktorówkach podjęli dominikanie. Abp Eugeniusz Baziak mianował pierwszym duszpasterzem o. Pawła Kielara OP. Rozpoczął on liczne prace związane z zagospodarowaniem terenu wokół kaplicy. Zadbał także o sam dom Boży.
Trwanie dominikanów na placówce przyniosło owoce: nigdy biali bracia nie zrezygnowali z dążenia do możliwości sprawowania Mszy św. Utrwalali coraz żywszy kult Matki Bożej Jaworzyńskiej Królowej Tatr. Z czasem przebudowano i wyrównano skarpę wokół kaplicy, wymieniono część pokrycia dachu i część ogrodzenia, a na domniemanym miejscu objawienia umieszczono kapliczkę na drzewie. Górale z Małego Cichego, Brzegów, Dzianisza i Gronia pośpieszyli z wszechstronną pomocą. Fachowo nad pracami czuwał – jak w 1936 roku – cieśla z Bukowiny, Andrzej Body.
W 1975 roku kard. Karol Wojtyła, przypieczętowując istniejący stan rzeczy, oficjalnie powierzył Wiktorówki Zakonowi Kaznodziejskiemu i powołał specjalistyczną placówkę duszpasterstwa turystycznego w Tatrach. Po decyzji metropolity prowincjał dominikanów o. Michał Mroczkowski skierował do stałej pracy w Małem Cichem dwóch braci: o. Benedykta Jerzego Piotrowskiego i o. Leonarda Józefa Węgrzyniaka, górala z Dzianisza. Dzięki temu ostatniemu dalej zmieniało się otoczenie kaplicy i powstała placówka TOPR (dawniej GOPR). Ojciec Leonard Józef Węgrzyniak OP był jedną z najbardziej charakterystycznych postaci współczesnych Tatr: każdy przybysz mógł liczyć u niego na bezpłatną szklankę herbaty, a czasem nawet na skromny posiłek.
Warto przy okazji nadmienić, że w ogłoszonym przez papieża Pawła VI jubileuszowym roku 1975 kaplica Matki Bożej na Wiktorówkach została obdarzona przywilejem zyskiwania odpustu zupełnego na czas jubileuszu.
Przez lata Wiktorówki stały się miejscem szczególnym nie tylko dla górali, ale także dla turystów, taterników oraz licznej młodzieży. Sanktuarium i polanę wielokrotnie odwiedzał kard. Karol Wojtyła, wcześniej jako kapłan i biskup bywał w gościnnych progach u Matki Bożej. Odwiedzał także góralkę z Gronia, Anielę z Nowobilskich Kobylarczyk, ,,Babkę” (zm. 1985). Już za życia stała się legendą, a uwieczniona w wielu opowiadaniach, między innymi w anegdotach bp. Karola Wojtyły, na zawsze wpisała się w historię tatrzańską. W jej szałasie wszak od lat zatrzymywali się turyści, którzy często wraz z nią uczestniczyli wieczorową porą w Mszy św. Kontynuacją tych spotkań były te, które się odbywały w prowadzonej przez dominikanów kuchni poniżej kaplicy.
Jak wiadomo, Karol Wojtyła już jako uczeń, później ksiądz, biskup i kardynał, wędrował po górach: Beskidzie Żywieckim, Beskidzie Małym i Sądeckim, Tatrach, Gorcach, Pieninach, Beskidzie Niskim, Bieszczadach i Sudetach. Jako papież bywał częstym gościem w Alpach. Najbliższe jednak sercu Ojca Świętego były Tatry, zwłaszcza zaś Dolina Chochołowska oraz Wiktorówki z kaplicą Królowej Tatr – Matki Bożej Jaworzyńskiej. Największy z Polaków wędrował po górach jako turysta i narciarz. Rzadko sam, najczęściej w grupce przyjaciół lub z młodzieżą. W latach 50. i 60. XX wieku bywał w górach niemal co roku, zarówno latem, jak i zimą. Jako biskup nadal jeździł na nartach i chodził po górach. Czasami na gorczańskich polanach wstępował do pasterskich szałasów. Lubił pogwarzyć z góralami, napić się żętycy. Czasami siadał w blasku watry. Kard. Wojtyła wyjeżdżał na narty najczęściej do Zakopanego. Z Kasprowego Wierchu robił wypady na ulubioną Rusinową Polanę i Wiktorówki. To właśnie tutaj od wielu lat modlił się, medytował i oddawał zadumie. ,,W czasie wędrówki ksiądz kardynał – zapewnia nas proboszcz kościoła mariackiego w Krakowie ks. Bronisław Fidelus – bywał często rozpoznawany przez przygodnych turystów czy też rolników pracujących w polu. Patrzcie, idzie nasz kardynał – słysząc te słowa, uśmiechał się. Niekiedy zaczynał krótką rozmowę”. Ostatni raz przed wyborem na Stolicę Piotrową kard. Wojtyła był na Wiktorówkach w styczniu 1978 roku. Natomiast jako głowa Kościoła powracał w Tatry podczas pielgrzymek do ojczyzny w 1983 i 1997 roku.
Podczas drugiej pielgrzymki do Polski, w 1983 roku, Ojciec Święty powrócił w Tatry. Odwiedził wówczas schronisko na Polanie Chochołowskiej, gdzie spotkał się z Lechem Wałęsą. Potem wyruszył na spacer do Doliny Jarząbczej. To wtedy powiedział: ,,Tu mogę iść po prawdziwej górskiej drodze z kamieniami”. W czasie pielgrzymki w 1997 roku spędził w Tatrach dwa dni. Ostatni raz bł. Jan Paweł II oglądał ukochane góry w 2002 roku z pokładu śmigłowca.
Wiktorówki są jednym z najważniejszych miejsc kultu maryjnego na Podhalu. W zbudowanym w stylu zakopiańskim małym kościółku czy raczej kaplicy na honorowym miejscu znajduje się drewniana figura Matki Bożej, która ma opinię cudownej, podobnie jak tryskające na dziedzińcu dwa źródełka. To tu bije serce polskiej części Tatr, gór, które tak bardzo urzekły bł. Jana Pawła II.